Współpracowałam z w/w przy poszukiwaniach...efekty są zaskakujące.
Warto jednak wiedzieć że takie psy są i niosą pomoc wtedy kiedy zostaną wyczerpane wszystkie możliwości poszukiwawcze....
KLIK na zdjęcie...
Do śmierci trudno jest się przyzwyczaić, ja sobie to zawsze tłumaczę tym, że dzięki naszej pracy rodzina będzie miała gdzie zapalić świeczkę i się pomodlić. Najgorsze są poszukiwania w których biorą udział członkowie rodziny, mimo wszystko jak człowiek by nie był silny psychicznie to zawsze rodzi się w nim jakieś współczucie. Widok rozpaczy rodziny jest gorszy niż widok i zapach ciała w zaawansowanym stanie rozkładu.
Z Pawłem Futiakiewiczem, przewodnikiem psa do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich– rozmawia Anna Ruszczyk.
Na początku chciałabym zapytać o początki Waszej działalności, skąd wziął się pomysł na stworzenie zespołu poszukiwawczego?
Zawsze interesowałem się ratownictwem. Ukończyłem kursy i szkolenia w tym kierunku. Kiedy w moim życiu pojawił się pies od razu zrodził się pomysł wykorzystania go do działań ratowniczych. Klifford najpierw przygotowywany był do poszukiwania osób żywych zaginionych w terenie, ale jakoś do końca mu to nie odpowiadało. Wtedy pojawił się pomysł na spróbowanie i przekwalifikowanie go na psa do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich. To była najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć co do sposobu wykorzystania potencjału mojego psa. Ściśle współpracuje z przewodnikiem psa ze Śląska z którym poznaliśmy się na szkoleniu Polskiego Związku Instruktorów i Przewodników Psów Służbowych. Tam wspólnie postanowiliśmy, że będziemy działać pod szyldem związku jako grupa poszukiwawcza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane....