26 grudnia 2012

Takie przemyślenia..pod koniec roku...


Ludzie znikają w  przeróżnych okolicznościach... dzieje się to na naszych oczach.
Jeśli już ktoś sobie coś postanowi i  zamierzy..to, to zrobi i zrobi to tak skutecznie, że nie ma na to żadnych świadków, żadnych śladów..niczego..jakby nagle  rozstąpiła się ziemia i zamknęła człowieka.
A w zasadzie to Ci ludzie znajdują się w miejscach koło których chodzimy i tego nie zauważamy.
Nikt nie jest w stanie tego ani pojąć a tym bardziej zrozumieć...nawet ja...

Szukałam wielu ludzi..zawsze pojawiały się obrazy..krótkie wizje, takie błyski miejsc gdzie ich szukać..
Czasem w snach przychodzili i podpowiadali gdzie są i jak ich znaleźć.
Ale zawsze liczył się czas...czas....później oni odchodzą...i nie chcą dalej nic mówić..bo po pewnym upływie  czasu... sami nie wiedzą gdzie są...

Podam przykład:
szukałam chłopaka.. widzę go koło mostu przy rzece.. widzę jak wpada do wody, zaczepia się o coś..szarpie..w wodzie zimno..nikogo w pobliżu..on jeszcze pod wpływem alkoholu...i tragedia gotowa..
chce się wydostać ale opada z sił..prąd wody niesie go z sobą....ten ktoś na następny dzień jest już w innym miejscu...po jakimś czasie wypłynie..ale po jakimś dopiero...i jeśli ktoś  go zauważy to dobrze..jeśli nie....nie znajdzie się...zawsze należy działać szybko...

Swoimi  wizjami dzieliłam się i dzielę z rodzinami, z policją z innymi zainteresowanymi osobami ale niektórzy z nich podchodzą do tego bardzo ale to bardzo sceptycznie a nie daj Boże jak wizja była taka, jakiej sobie rodzina nie życzyła.... ja nie mam na to żadnego wpływu.. jeśli widzę, że ktoś nie żyje...mówię to...wtedy poszukiwania należy prowadzić inaczej ale to już nie moja praca... robią to inni...ja tylko wskazuję miejsce..

Dostawałam i nadal dostaję  mnóstwo maili...niektóre nie są miłe a wręcz nie nadające się do czytania a tym bardziej do zacytowania ich tutaj. To nie tak.. coś tutaj nie gra..wymagacie ode mnie cudów a ja jestem tylko zwyczajnym jak wszyscy człowiekiem...

Macie do mnie żal, że skoro napisałam że ktoś znajdzie się np. do 7 czy do 10 dni..mija ten czas i dostaję maila, że ten ktoś się nie znalazł..i że jestem ..xxxxxxx....a nie jasnowidz czy wróżka..nie przerażają  mnie te słowa ani mnie nie bolą ..tylko po co to mówicie?...żeby sobie ulżyć..?

Moje pytanie brzmi..czy zrobiliście wszystko aby zaginiony się znalazł...czy w ogóle ktoś go przez ten czas szukał i czy szukał w miejscu przeze mnie  wskazanym..?..czy czekaliście aż sam zapuka  do drzwi i  powie - jestem...albo zostawi w drzwiach karteczkę z napisem: szukajcie mnie tu i  tu..bo czekam...
hmmm.


Ja na swoim  blogu nie piszę o wielu rzeczach..obowiązuje mnie tajemnica.
Więc jeśli już zaginiony się  znajdzie...ja nie jestem informowana o szczegółach...nie jestem tym zainteresowana....bo ja to już wiem.....a w tym czasie już ktoś inny czeka na moją pomoc...


Piszą do mnie różni ludzie , niekiedy nawet sprawcy wydarzeń..
Zapytacie po co?
Po to aby podpytać.. zadać pytanie co widzę..gdzie szukać..kogo przy tym widziałam...a później oni już sobie swoje robią...przenoszą ciało...przekopują...topią...różnie to bywa...
 Z tego też względu bezpieczniej by było aby te moje i innych jasnowidzów wizje docierały  tylko i wyłącznie do osób bezpośrednio zainteresowanych.
Ale u nas w Polsce nie działa jeszcze taki system a powinien...
Może Detektywi wyręczą  Policję w tym temacie..która i tak ma zawsze pełne ręce roboty...

Tutaj też taka  prośba do Policji....Detektywów- nie należy w takich przypadkach czekać..jeśli liczy się czas...czy to tak dużo kosztuje zapytać..czy czegoś w danej sprawie nie widzę ja czy któryś z nas ...kto zajmuje się jasnowidzeniem...Przecież ja nie biorę za to pieniędzy ale  zastanawiam się nad tym bardzo poważnie...


Moja babcia - zielarka - zawsze mi powtarzała...zapłacone ---docenione.....i zapewne miała rację...
Nawet symboliczna złotówka to zawsze jakaś zapłata...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane....